Ha, ha!
Wczoraj jak na Manchester przystało: deszcz.
Naiwnie sprawdziłam prognozę pogody i... 12 stopni i słońce (!)
Rano Radek przygotował pokarm i w pośpiechu (czyt. zajęło nam to ok. 2 godzin :)) spakowaliśmy się na piknik: jedzenie, przekąski, koce, krem do opalania i in.
TAK drodzy Państwo: PIKNIK!
I podczas tego pakowania zdałam sobie sprawę z naszego 'brytyjskiego' pojmowania ciepła: +12, a my gotowi na piknik dołączyliśmy w pobliskim Bruntwood Park do grona ok. 300 Brytyjczyków wiedzących, że cieplej nie będzie.
Słoneczko prażyło i nawet się opaliliśmy. Wniosek: w Maladze się ugotujemy.
Już nie mogę się doczekać :)
Wczoraj jak na Manchester przystało: deszcz.
Naiwnie sprawdziłam prognozę pogody i... 12 stopni i słońce (!)
Rano Radek przygotował pokarm i w pośpiechu (czyt. zajęło nam to ok. 2 godzin :)) spakowaliśmy się na piknik: jedzenie, przekąski, koce, krem do opalania i in.
TAK drodzy Państwo: PIKNIK!
I podczas tego pakowania zdałam sobie sprawę z naszego 'brytyjskiego' pojmowania ciepła: +12, a my gotowi na piknik dołączyliśmy w pobliskim Bruntwood Park do grona ok. 300 Brytyjczyków wiedzących, że cieplej nie będzie.
Słoneczko prażyło i nawet się opaliliśmy. Wniosek: w Maladze się ugotujemy.
Już nie mogę się doczekać :)