Jako, że Berkowe urodziny wypadały w środku tygodnia, w weekend wybraliśmy się do ZOO. Tutejszy ogród zoologiczny nazywa się Bioparc Fuengirola i jest miejscem które zdecydowanie warto odwiedzić.
Wielkością daleko mu do Oliwskiego ZOO, ale organizacja przestrzeni, architektura i klimat są naprawdę super!
Do Fuengiroli trafiliśmy w tydzień pod hasłem Flamenco. Po całym miasteczku przemykały kobiety i dzieci w bajecznych strojach. Te dwie panny udało nam się sfotografować na stacji kolejowej.
Wielkością daleko mu do Oliwskiego ZOO, ale organizacja przestrzeni, architektura i klimat są naprawdę super!
Do Fuengiroli trafiliśmy w tydzień pod hasłem Flamenco. Po całym miasteczku przemykały kobiety i dzieci w bajecznych strojach. Te dwie panny udało nam się sfotografować na stacji kolejowej.
Na terenie parku czekały na nas tygrysy, jeżozwierze, dzikie świnie, warany, tapiry, krokodyle, rajskie ptaki, małpy, żółwie, węże. I muszę przyznać, że wyglądały na bardzo zadowolone :) Zresztą zobaczcie sami (tak, tak, ta świnia puszcza właśnie do nas oko :))
Dużą atrakcją było przejście przez wielki baobab by spotkać się oko w oko (dosłownie!) z lemurami. I choć trzeba przyznać, że nie pachniały fiołkami mordki miały przesłodkie :)
Podczas pobytu w Bioparc Fuengirola trafiliśmy też na "pokaz zwierząt". Nie spodziewaliśmy się w zasadzie niczego niezwykłego. Byliśmy nieco zmęczeni i chcieliśmy odpocząć, więc przycupnęliśmy na niewielkiej widowni pośród innych zwiedzających. To co zobaczyliśmy przeszło nasze najśmielsze oczekiwania: tresowane wydry, dziki, jeżozwierze, leniwce, przemykały metr od nas. Pokaz zakończyły dostojne sowy. Brawo za pomysł! Było super, a najważniejsze, że nasza Trzylatka i jej siostra były zadowolone :)